Wiosna 1794 roku, w Polsce wrze. Do kraju wraca generał Tadeusz Kos Kościuszko, który planuje wzniecić powstanie przeciwko Rosjanom, mobilizując do tego polską szlachtę i chłopów. Towarzyszy mu wierny przyjaciel i były niewolnik, Domingo. Tropem Kościuszki wraz z listem gończym podąża bezlitosny rosyjski rotmistrz,… zobacz więcej
Wiosna 1794 roku, w Polsce wrze. Do kraju wraca generał Tadeusz Kos Kościuszko, który planuje wzniecić powstanie przeciwko Rosjanom, mobilizując do tego polską szlachtę i chłopów. Towarzyszy mu wierny przyjaciel i były niewolnik, Domingo. Tropem Kościuszki wraz z listem gończym podąża bezlitosny rosyjski rotmistrz, Dunin, który za wszelką cenę chce schwytać generała, zanim ten wywoła narodową rebelię. W tym samym czasie młody chłop, Ignac, szlachecki bękart, marzy o nadaniu herbu i majątku przez swojego nieprawego rodzica, Duchnowskiego, który tuż przed śmiercią uwzględnia go w testamencie. Gdy ojciec umiera, chłopak musi uciekać przed swoim przyrodnim bratem, Stanisławem, który nie chce dopuścić do realizacji ojcowskiej woli. Ignac kradnie testament i ma tylko dwa dni, aby stawić się z nim przed sądem i udowodnić swój tytuł szlachecki. W trakcie ucieczki Ignac spotyka na swojej drodze Domingo, a między mężczyznami tworzy się silna więź porozumienia, mimo że obaj nie znają nawzajem swojego języka. Razem trafiają do dworku Pułkownikowej, gdzie Kościuszko ukrywa się, czekając na negocjacje z magnatami. Kos jest nieufny wobec Ignaca i trzyma go w areszcie, jednak w decydującym momencie to właśnie w rękach niepozornego szlacheckiego bękarta będą leżały losy powstania. Gdy nadejdzie chwila próby, Ignac będzie musiał wybrać – czy dalej podążać za swoim herbowym marzeniem i dziedzictwem ojca, czy też przyłączyć się do Kosa Kościuszki i walczyć z nim o najwyższą stawkę. opis dystrybutora
„Kos” to dość kameralne dzieło, które od historii jest paradoksalnie niemal odseparowane przeczytaj recenzję
Trzyma widza za jaja od pierwszych minut i nie puszcza niemal do samego końca. Ocena może nie zachwyca, bo ja lubię marudzić, ale i tak zachęcam, aby pójść do kina, pokazać, że "this is the way". przeczytaj recenzję
Ogląda się fajnie, słucha się jeszcze lepiej. Jednak pozostaje kwestia jak z parówkami, za mało mięsa w mięsie, której świetna końcówka nie rekompensuje aż tak, jakby się chciało. przeczytaj recenzję
„Kos” nie zostanie filmem szkolnym, bo to określenie sami wyselekcjonowaliśmy na trochę pejoratywne, jednak chciałbym serdecznie na niego zaprosić. przeczytaj recenzję
„Kos” jest fenomenem współczesnego polskiego kina, zjawiskiem wręcz popkulturowym. przeczytaj recenzję
Wyjątkowa pozycja w polskim kinie, która pozytywnie Was zaskoczy. przeczytaj recenzję
Zdjęcia do filmu realizowano od 4 maja do 31 lipca 2022 roku. zobacz więcej
Właśnie obejrzałam "Kosa" i mam bardzo ambiwalentne odczucia. Na pewno genialne kostiumy, znakomita scenografia i fenomenalny Robert Więckiewicz w roli rotmistrza Dunina. Moim zdaniem, jako jedyny gra postać z epoki i jest lokomotywą filmu. Reszta aktorów jest współczesna w grze – w ruchach, sposobie mówienia, w zachowaniu. Jacek Braciak w roli Kościuszki nader skromny, nie ma w sobie nic z charyzmatycznego przywódcy. Myślę, że taka konstrukcja postaci wynika ze scenariusza, a nie z samej gry aktorskiej. Agnieszka Grochowska rażąco współczesna – odbieram tę postać jako apodyktyczną feministkę. Świetna rola Bartosza Bieleni w roli Ignaca i Piotra Packa w roli Duchnowskiego jr. Ale ten drugi – moim zdaniem – gra nierówno, raz jest prawdziwie cyniczny, a raz wypada z rytmu jakby nie mógł utrzymać wcześniejszych środków wyrazu. Kompletnie nie poznałam Andrzeja Seweryna w genialnej, choć przecież epizodycznej roli Duchnowskiego seniora i Joanny Szczepkowskiej w roli Heleny Duchnowskiej. Cały film epatuje krwią i sadystycznym okrucieństwem, które jest pokazane – moim zdaniem – zbyt dosłownie. W tych ostrych, krzykliwych scenach gubi się wątek historyczny. Przypomina mi się film "Wołyń", który przy strasznym temacie ówczesnego okrucieństwa potrafił pokazać dramatyczną historię bez takiego krzyku i gwałtowności. "Kos" – moim zdaniem – nie ma głębi historyczno-obyczajowej, a sceny Rzeczpospolitej szlacheckiej są jak ostre epizody wycięte z większej, niewidocznej w filmie, całości. Rażą mnie też padające z ekranu wulgaryzmy, i nie dlatego że są wulgarne, ale dlatego, że zaburzają prawdziwość toczącej się akcji w innym, nie współczesnym czasie historycznym. Być może reżyser w taki właśnie sposób chciał uwspółcześnić historię, by dzisiejszy młody widz ją zrozumiał. Natomiast po raz pierwszy od dawna na polskim filmie słyszałam wyraźnie cały tekst – film ma znakomity dźwięk. Na wielu polskich filmach w ostatnich latach miałam wrażenie, że dźwięk jest źle nagrany.
Ta strona powstała dzięki ludziom takim jak Ty. Każdy zarejestrowany użytkownik ma możliwość uzupełniania informacji
o filmie.
Poniżej przedstawiamy listę autorów dla tego filmu:
Pozostałe
Proszę czekać…
Po oglądnięciu mam wrażenie, że to był epizod z kilku odcinkowego miniserialu. Kilka scen pościskanych do 120m emisji czegoś co ma być pełnometrażowym filmem. Akcja niby się rozwija, ale tak trochę, momemty patriotyczne ledwo widoczne – scenariusz nijaki, byle tylko dotrwać do końca filmu, bo scena palącego się budynku miała być wisienką na torcie. Ale to tort z kiwi, okraszony owocami morza z dodatkiem ślimaków – taki nijaki. Gatunek by się zgadzał, dramat oglądać, a historyczny bo ubrali starszez ciuchy – brakuje tylko, aby się waćpanom czasem wypnęło nowoczesne słownictwo bardziej niż to zostało pokazane.